Komentarze: 3
Sprawy zaczynają powoli się normalizować..mama już w domu, ja już po sesji, tata po grypie..siostra jedynie jeszcze rehabilitacje przechodzi, ale najważniejsze, że wszyscy wracają do zdrowia, fizycznego czy tez psychicznego w moim przypadku.
Potrzebuje spokoju, ciszy i odpoczynku, a tu dostać tego nie mogę i już wątpie czy się doczekam, mama z racji że jeszcze nie odzyskała pełni sił nie może się przemęczać, więc dużo rzeczy muszę ja załatwiać... ona boi się wyjść nawet na dwór z psem, bo boi się że zemdleje.. tu ją noga boli, tu głowa, tu palec..nasłuchała się przez 4 tygodnie w szpitalu narzekań innych i teraz sama narzeka...trochę mnie to już męczy...ja też potrzebuje odpoczynku, a jak narazie go nie mialam, bo przeciez ja się sesją nie stresowalam, nie męczyłam, nie walczyłam o stypendium, nie przejmowałam sie jej i siostry stanem, niczym się nie przejmowałam.
Moja mama ma jak nikt inny potrafi wyprowadzić mnie z równowagi....to chyba przez różnice charakterów, albo ja jestem złym człowiekiem....próbuje się powtrzymywać by nie odszczekiwać na jej drażniące mnie słowa, ale oczywiście nie zawsze mi sie udaje...ona zato byle czym sie denerwuje, nawet moimi żartami...jak się odzywam to źle, jak sie nie odzywam też źle...dlatego juz nie moge sie doczekac kiedy pojadę do mojej siostry, przynajmniej odpoczniemy od siebie, co wyjdzie nam na dobre...oj ktoś kiedyś będzie miał ze mną trudne życie...jeśli wogóle ktoś będzie.